Strony

niedziela, 21 sierpnia 2016

Recenzja książki pt."Wszystkie Jasne Miejsca"


Tłumaczenie
Donata Olejnik
Tytuł oryginału
All the bright places
Data wydania
Liczba stron
424
 
Czasem jest tak, że pragniemy zatracić się w nicość. Odpocząć od wszystkiego - życia, codzienności. Wybrać się do innego świata, by zapomnieć o rzeczywistości. 
Niektórzy pragną tego inaczej niż większość. Szukają spokoju w dziwny sposób. Tak jest właśnie w tej książce. 
Poznajemy dwójkę zagubionych bohaterów. Każde z nich ma swoje własne problemy i dręczące ich demony przeszłości. Gdy spotykają się na szczycie szkolnej wierzy, oboje spoglądają w dół, poza barierką. W ostatecznym rozrachunku nie wiemy, kto kogo ratuje. Teoretyczna wersja jest taka, że to Violet pomogła Finchowi, ale czy rzeczywiście tak było? 
To jedynie przykrywka, historyjka dla ludzi, by mieli ciekawą plotkę o bohaterce. W praktyce było jednak inaczej, w końcu oboje jakoś się tam znaleźli. Finch to wariat - przynajmniej tak wszyscy go nazywają - któremu lepiej usunąć się z drogi, gdyż nie wiadomo kiedy mu odbije. Od początku był zagadką. Nie wiadomo, co się wydarzyło, że stał się tym, kim się stał. Krok po kroczku poznajemy tego bohatera i dowiadujemy się coraz to większych dziwactw z nim związanych. Codziennie szuka najlepszego sposobu na zakończenie swojego życia, a jednocześnie poszukuje powodu by jednak zostać na tym świecie. 
Zaś Violet to dziewczyna lubiana w szkole. Można powiedzieć - należąca do śmietanki towarzyskiej. Jednak od niedawna przestało ją to satysfakcjonować. Po wypadku, w którym brała udział i w którym straciła ukochana siostrę, wszystko się zmieniło. Nie chciała już być tamtą dawna sobą, nie czuła się z tym dobrze, bez Eleonor nic nie było takie samo. Mimo to stwarzała pozory i gdy poznała Fincha, na początku wcale nie miała zamiaru się z nim zadawać. W końcu jest on podobno dziwakiem. A z takim lepiej nie pokazywać się publicznie i nie być z nim kojarzonym. 
Ich pierwsze spotkanie na osobności kończy się brakiem perspektyw na dłuższą znajomość. Nie widzimy przyszłości dla tej dwójki zagubionych. Dostrzegamy ją dopiero, kiedy bohaterowie muszą, z inicjatywy Fincha, spędzać ze sobą czas podczas tworzenia projektu z geografii do szkoły. 
Violet - w przeciwieństwie do Fincha, - nie jest tym zachwycona. Wolałaby wykręcić się od pracy swoją stałą wymówka -  że nie jest gotowa... 
Dwie różne od siebie osoby, z innych światów. Jeden pogubiony wariat i do tego zdołowana, odliczająca dni do wakacji, dziewczyna. 
Finch przy Violet wreszcie może być sobą tym normalnym, zabawnym chłopakiem, a Violet przy Finchu przeżywa dni, a nie je odlicza. Przełamuje swoje najgorsze lęki. 
Osoba która pragnie umrzeć, uczy inną jak żyć. 
Czy jest możliwe, by ta historia skończyła się happy endem? 
Czy możliwe jest uratować dwójkę pogubionych w życiu nastolatków? 
Dowiedzieć możecie się wszystkiego czytając tę książkę. 
Z całego serca wam ją polecam. Historia o życiu, o problemach, myślach samobójczych i emocjach, targających nami od środka, potrzebujących ujścia... Pragnęłam przeczytać książkę na szybko, jakiś lekki romansik, żeby tylko po prostu coś czytać... Od tej książki dostałam znacznie więcej. Historia tej dwójki wstrząsnęła mną do głębi i pozostawiła we mnie ślad, który znikać będzie pewnie kilka dni. Nie wiem nawet, co pisać, chaos w mojej głowie po zakończeniu lektury jest okropny. Jest mi smutno, że to koniec. Nie takiego zakończenia się spodziewałam i nie tego pragnęłam dla naszych bohaterów. Ale stało się jak się stało, a ja muszę się z tym pogodzić. Nie wiem czy tylko ja jestem tak uczuciowa i wszystko przeżywam przesadnie, czy tak po prostu jest przy takich historiach...

Ocena w punktach:
Pomysł: 9/10
Czy oryginalny nie wiem. Rzadko czytam tego typu książki, myślę jednak, że w jakimś stopniu na pewno inna. Sam początek książki już wydaje mi się pomysłowy. I całokształt tworzy naprawdę interesującą fabułę, z jaką dotychczas, mimo wszystko, się nie spotkałam.
Styl autorki: 9/10
Lekko mi się czytało. Wszystko łączyło się ładnie w całość, nie było jakiś niedokończonych myśli, czy niewyjaśnionych spraw.
Oprawa: 8/10
Okładka kolorowa, przyciągająca wzrok. Ale nie jakaś zachwycająca, po prostu dobra.
Bohaterowie: 8/10
Nie mam konkretnych zastrzeżeń. Myślę jednak, iż autorka bardziej skupiła się na wykreowaniu Fincha. On jest takim głównym bohaterem wokół którego wszystko się kręci. Bynajmniej ja odniosłam takie wrażenie.
Ogółem: 34/40

 ~"Byłaś pod każdym względem wszystkim, czym można być. [...] Gdyby ktokolwiek mógł mnie uratować, byłabyś to Ty."  
"You are all the colors in one, at full brightness."

6 komentarzy:

  1. Sama fabuła mnie nie zachwyciła, ale końcowa notka od autorki sprawiła, że patrzę na tą powieść zupełnie inaczej...

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze złapałam się na tym, że po okładce ją skreśliłam ale teraz chętnie sprawdzę tę książkę i wyrobie sobie zdanie na temat treści :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakoś ta książka mnie nie ciągnęła, ale teraz to się zmieniło,

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja do tej książki podeszłam z dużym dostałem, a jednak podobała mi się i to bardzo. Takie młodzieżówki są dziś potrzebne.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się - czasem pragniemy wziąć wolne od rzeczywistości, gdyby tylko tak się dało ;)

    Książka może być całkiem intrygującą pozycją ;)

    Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń